Zapraszamy do wykorzystania poniższych materiałów
Propozycje do Ekowolinki
Przedszkole nr 118 z Oddziałami Integracyjnymi w Warszawie
Opracowały nauczycielki: Pani Wioletta Ożóg i Pani Agnieszka Kielec
Jesień
Powietrze
Smog w słoiku
1. Zanieczyszczenie powietrza w gospodarstwie domowym – film edukacyjny
2. „ O Smogu Wawelskim i Gwar-szawie” – opowiadanie
O Smogu Wawelski i Gwar-szawie
Zrównoważone miasto – co to takiego? Z bajki o Smogu Wawelskim i Gwar-szawie dowiecie się: dlaczego przyjaciele nie chcieli zamieszkać na stałe ani w Warszawie, ani w Krakowie; gdzie znaleźli miasto przyjazne zwierzakom oraz co postanowili zrobić, by ich piękne, zielone Podlasie zamieniło się w najbardziej przyjazną i zrównoważoną przestrzeń w całej Polsce.
– Wyjeżdżam stąd. Poluniu, musisz mnie zabrać do dużego miasta, na przykład do Warszawy. Ja tutaj dłużej nie wytrzymam! Chlip, Chlip – szlochała Tola, która przyczłapała na polanę ptaków, ciągnąc za sobą rower z przyczepioną sakwą ze wszystkimi rzeczami, jakie miała w domu.
– Ale po co?
– Bo tak! – krzyknęła Tola, wprawiając w osłupienie swoich przyjaciół. Po chwili jednak wzięła głęboki oddech, aby nieco się uspokoić.– Wczoraj, jak jechałam rowerem ciemną ulicą, ktoś mnie prawie potrącił. Tu nikt nie uważa na rowerzystów! W dodatku nie ma u nas żadnego autobusu do kina, a w kinie jest premiera kociego filmu! Postanowiłam, więc, że się wyprowadzam! Chcę jechać do miasta, gdzie można jeździć na rowerze, jest kino i teatr, no i są piękne parki z kwiatami, gdzie będę mogła odpocząć – wytłumaczyła. Pola i Urwis popatrzyli na siebie zdumieni.
– Ale dlaczego chcesz jechać do Warszawy?
– Bo tam jest wszystko! To jest stolica Polski.
Ponieważ Pola nie miała planów na ten dzień, postanowiła zabrać na chwilę Tolę tam, gdzie kotka prosiła. Miała nadzieję, że jak mała zobaczy to swoje „ukochane” miasto z bliska, to zmieni zdanie.
– „Wszystko, co dobre, wszystko, czego nie znamy, niech pojawi się teraz, bo na to czekamy”. Chcemy lecieć do Warszawy. Świat zawirował i po chwili przyjaciele znaleźli się w Warszawie, w dzielnicy Ursus.
–O, patrzcie jak tu ładnie! – krzyknęła z zadowoleniem Tola, gdy spojrzała na zielony park z alejkami dla pieszych i rowerzystów.
– Wiedziałam, że w Warszawie będzie pięknie! – Tola aż podskoczyła, chcąc jak najszybciej pobiec do parku.
– Co?! Nic nie słyszę, bo coś huczy na niebie! – krzyknęła sówka.
– Mów głośniej, bo nic nie słyszę, jedzie jakaś ciężarówka! – dodał Urwis.
WRRRR! Rzeczywiście, tuż za nimi, nagle przejechała najpierw jedna, a później druga ciężarówka, a w tej samej chwili całe niebo zaczęło przeraźliwie dudnić. Hałas był tak duży, że zwierzaki nic nie mogły usłyszeć.
– Co tu się dzieje? Przecież niebo jest błękitne, nie ma burzy… – dziwiła się Tola.
Popatrzyli w górę i nagle usłyszeli jeszcze większy hałas.
– WRRRR… ZIUUU!
Gdy szyby w pobliskiej lodziarni zaczęły brzęczeć, tuż nad nimi przeleciał ogromny samolot.
– Ta twoja Warszawa to prawdziwa Gwar-Szawa! Tu się nie da normalnie żyć. Nie lubię hałasu. Jak chcesz, to sobie tutaj mieszkaj, ja wolę naszą cichą wieś – stwierdził zdecydowanie Urwis.
– No to ja chcę do Krakowa! Sam zobaczysz, że tam jest na pewno lepiej! – upierała się Tola.
– „Wszystko, co dobre, wszystko, czego nie znamy, niech pojawi się teraz, bo na to czekamy”. – Chcemy lecieć do centrum Krakowa – wypowiedziała Pola, z radością uciekając przed okrutnym hałasem. Przyjaciele wylądowali na alei wiodącej wzdłuż Wisły i Starego Miasta.
– O, jak tu pięknie! – zawołała Tola i zaczęła skakać wokół przyjaciół. – Wiedziałam, że Kraków jest fajniejszy! Jak tu cichutko, słyszę kaczki pływające po Wiśle i gruchające na drzewach gołębie! O, i wszyscy jeżdżą tu na rowerach i… ahu, ahu – zakasłała Tola.
– I masz bujną wyobraźnię, bo ja tu nic nie widzę – stwierdził Urwis. – Co mówisz?– Mówię, że albo masz bujną wyobraźnię, albo Smok Wawelski przed chwilą zionął tutaj ogniem, bo wszędzie jest tyle dymu, że prawie nic nie widzę – zaśmiał się Urwis, przerywając wyliczankę Toli.
– Smok Wawelski nie istnieje. Nie wygłupiaj się, Urwis – tupnęła nogą Tola.
– To skąd tyle dymu? – spytał pies.
Dzyń dzyń dzyń! Nagle rozległ się dźwięk dzwonka rowerowego.
– Z drogi, maluchy, bo was rozjadę! – zakrzyczała jakaś dziwna postać jadąca na rowerze
w maseczce. Zwierzaki w ostatniej chwili odskoczyły na bok.
– Przez ten dym nawet nie zauważyłaś, że jesteśmy na ścieżce rowerowej! – powiedział zezłoszczony Urwis.
– Jak nic, był tu smok – dodał zdecydowanie.– Smoka nie ma! krzyknęła Tola.
– Właśnie,że jest! – kłócił się Urwis.– Nie ma!– Jest!– Nie ma! – wrzasnęła Tola.
– Ahu, ahu, ahu – zakasłała jeszcze głośniej.
– Uspokójcie się! – Ich kłótnię przerwała Pola.
– Smok nieistnieje. Ale istnieje smog…
– Smooog?! – powtórzyli zdziwieni przyjaciele.
– Tak, smog, czyli taki dym. Kiedy ludziom jest chłodno i palą w piecach miałem węglowym, to z kominów wydobywa się taki czarno-żółty dym. Popatrzcie, tam widać, jak leci z komina – powiedziała Pola, wskazując ledwo widoczny budynek i unoszący się nad nim dym. – Przez ten smog w Krakowie jesienią i w zimie nie można normalnie oddychać. Trzeba chodzić lub jeździć w maseczkach, jak ten rowerzysta, który nas minął.
– Na pewno przez ten dym się cały czas kaszle… – dodał Urwis, wpatrując się w kotkę.
– To niemożliwe! – krzyknęła załamana Tola. – Przecież musi być takie miasto, gdzie jest kino, teatr, panuje cisza, nie ma smogu, a wszyscy widzą rowerzystów i wszystko jest takie, takie…– W harmonii?– Tak!– Takiego miasta nie ma. Wracajmy, ahu, do siebie, ahu – powiedział Urwis, pokasłując.– A ja słyszałam, że jednak jest – zaprzeczyła cicho Pola. – Podobno nazywa się Kopenhaga. To jest stolica Danii.– Kopenhaga? – powtórzyli zaciekawieni Urwis i Tola.– No to ja chcę tam lecieć! – szybko zażyczyła sobie kotka. – Możecie mnie tam zabrać. Tam zamieszkam. Bez Ciebie – dodała, zerkając na Urwisa, gdyż była zła na swojego przyjaciela.
– „Wszystko, co dobre, wszystko, czego nie znamy, niech pojawi się teraz, bo na to czekamy”. Chcemy lecieć do Kopenhagi – wypowiedziała życzenie sówka. Świat zawirował i zwierzaki znalazły się w przepięknym miejscu. Naokoło widać było niskie, kolorowe budynki, zacumowane małe łodzie wzdłuż kanałów, malownicze mostki nad wodą, a wszystko to poprzecinane wstążkami ścieżek rowerowych.
– Ale tu ładnie… – zachwyciła się Tola. Dzyń dzyń dzyń! Nagle rozległ się dźwięk dzwonka rowerowego.
– Godmorgen. Dzień dobry – z oddali zakrzyknął uśmiechnięty jeż jadący na rowerze.
Tym razem wszystko było dobrze widoczne i zwierzaki w porę przeszły na trawnik.
– Też jedziesz na wyścig rowerowy? – spytał Tolę, gdy spostrzegł, że kotka ma rower – Pospiesz się, bo wyścig zaraz się zacznie – dodał i uśmiechnął się do wszystkich na pożegnanie.
– Wyścig rowerowy? – powtórzyła Tola. – No jasne! – zawołała.
Tola przyspieszyła kroku, a Pola i Urwis podążyli za nią. Po chwili dotarli do pięknego parku poprzecinanego alejkami. Na obrzeżach parku stało wielu rowerzystów. Każdy, kto przybył
z rowerem, otrzymywał numer startowy.
– Godmorgen, Dzień dobry. Kotko, czy bierzesz udział w wyścigu? – spytał Tolę sędzia Kruk.
– No jasne! – odpowiedziała ochoczo. – To moi przyjaciele, oni będą kibicować, dobrze?
– Oczywiście, w naszym mieście wszyscy są mile widziani – odpowiedział z uśmiechem Kruk. – Piesku, a Ty nie chcesz wziąć udziału w zawodach? Widzę, że jesteś silny, miałbyś szansę wygrać.
– Nie, dziękuję, ja wciąż mam zadyszkę, bo przez moją przyjaciółkę natrafiliśmy na smog.
– Oj, to chyba przyjeżdżacie z daleka, bo tu, w Kopenhadze, nie ma smogu. No nic, to miłego kibicowania – dodał i spojrzał ponownie na kotkę. – Numer 77 dla Ciebie. Stań obok innych zwierząt i poczekaj na odliczanie – poinformował.
– 3, 2, 1, 0… START!
Zawodnicy wystartowali. Gdy tylko Tola ruszyła, Urwisowi przeszedł od razu zły humor. W końcu to jego najlepsza przyjaciółka startuje w zawodach. Potrzebuje jego wsparcia, a nie naburmuszonej miny.
Trasa wyścigowa biegła w poprzek parku, a później wzdłuż kanału, obok dużego boiska do gry w kosza i tenisa, następnie przy malowniczym placu zabaw, aż dochodziła do centrum miasta i zawracała. Tola, mimo że była najmłodsza, co chwilę wyprzedzała innych zawodników. Przez cały czas Pola i Urwis kibicowali jej najgłośniej ze wszystkich.
– Szybko, szybko, dajesz radę! – krzyczał w oddali Urwis.
– Szybko, szybciej! Tola, pokaż, jak się jeździ na Podlasiu! Omiń tego kocura z prawej! No dalej, dasz radę! – instruowała Pola, która leciała tuż nad przyjaciółką. Po 20 minutach Tola dotarła na metę. Była trzecia.– Gratuluję! – uściskała ją Pola.
– Mała, było super! – krzyczał radośnie Urwis.
– Jupi! Jestem trzecia! – cieszyła się jak szalona Tola. Gdyby nie wy, na pewno nie wyprzedziłabym tylu zawodników! Jupi! – krzyczała i podskakiwała kotka. Tola wreszcie usiadła na trawie, a Pola i Urwis przycupnęli obok niej.
– Przez te sakwy naprawdę się zmęczyłam. Gdzie tu można kupić wodę? – spytała małą kotkę siedzącą na trawniku tuż obok.– Kupić wodę? – zdziwiła się Dunka. – Przecież tutaj woda jest czysta i możesz napić się z każdego kraniku, który jest w parku. Tam, gdzie leży tylu zawodników, jest najbliższe miejsce – dodała i wskazała trawnik w oddali.
– Leż sobie, ja pójdę – poderwał się ochoczo Urwis i napełnił bidon wodą.
– To jest najfajniejsze miasto, jakie widziałam w życiu – przyznała Tola, popijając wodę zaczerpniętą z kraniku i opierając zmęczone łapy o Urwisa. – Jest park, są ścieżki, czysta woda za darmo, kino, teatr… Tu jest naprawdę pięknie. Może przeprowadzicie się tutaj ze mną? – spytała przyjaciół z nadzieją w głosie. – Nie… ja to nie… Cała moja rodzina mieszka w Polsce lub na Ukrainie. Bardzo bym za nimi tęskniła – przyznała Pola.
– Czyli zostawicie mnie tu samą? – spytała zasmucona Tola.
– Nie samą. Będziesz miała swoje kino, teatr, plac zabaw, czyste parki, ścieżki rowerowe i wiele innych rzeczy, o których marzysz…– Ale nie będę miała was… – przyznała cichutko Tola.
– To może jednak wróć z nami i spróbujmy na naszym Podlasiu zrobić drugą Kopenhagę. Mamy lasy, jeziora, łąki… – przekonywała kotkę.
– Nauczyliśmy się już segregować śmieci przez Madam Śmieciuszkę, od niedawna uważamy na spaliny… – dodał Urwis.– Jeśli będziesz bardzo chciała, to możemy poprowadzić ścieżki rowerowe, a może nawet zorganizować kino lub teatr obwoźny. Jak wyjedziesz do Kopenhagi, kto to zrobi u nas? – spytała sówka. Tola zamilkła na kilka minut. Przez chwilę wahała się, co odpowiedzieć.
– Hmm… w takim razie wracam – powiedziała cicho. – Razem zrobimy najfajniejsze miejsce z naszej miejscowości. Za rok to sędzia Kruk nas odwiedzi na zawodach organizowanych na Podlasiu – dodała z wrodzonym entuzjazmem.– Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego! – krzyknęły zwierzaki i zadowolone wróciły na Podlasie, do swoich domów…
3. Kopernik w domu – Smog w słoiku - doświadczenie
4. Ekologiczny dom - bajka edukacyjna
5. Piosenka „Czyste powietrze”
Opowiadanie " Drzewo, które umiało dawać"
Było sobie drzewo, które kochało małego chłopca. Chłopiec przychodził do drzewa codziennie. Z jego liści splatał sobie wieńce na głowę i udawał leśnego króla. Wspinał się po jego pniu, huśtał się na jego gałęziach i zjadał owoce. Razem bawili się w chowanego, a kiedy chłopiec się zmęczył, zasypiał w cieniu drzewa. Chłopiec kochał drzewo...Kochał je bardzo. I drzewo było szczęśliwe. Mijał czas. Chłopiec był coraz starszy i drzewo często zostawało samo. Wreszcie pewnego dnia, gdy chłopiec przyszedł, drzewo powiedziało:
- Chodź chłopcze, chodź i wspinaj się po moim pniu, huśtaj się na moich gałęziach, jedz moje owoce, baw się w moim cieniu i bądź szczęśliwy.
- Jestem za duży by się bawić-powiedział chłopiec-chcę kupować sobie różne rzeczy i cieszyć się nimi. Chcę pieniędzy. Czy możesz mi je dać?
- Niestety nie mam pieniędzy-powiedziało drzewo-mam tylko liście i owoce. Weź chłopcze moje owoce i sprzedaj je w mieście. Tak zdobędziesz pieniądze i będziesz szczęśliwy.
Chłopiec wspiął się na drzewo, zerwał owoce i zaniósł je do miasta.
I drzewo było szczęśliwe. Ale chłopiec nie wracał bardzo długo...i drzewo było smutne. Aż pewnego dnia chłopiec wrócił. Drzewo zadrżało z radości i powiedziało:
- Chodź chłopcze. Wspinaj się po moim pniu, huśtaj się na moich gałęziach i bądź szczęśliwy
- Jestem zbyt zajęty, by łazić po drzewach - powiedział chłopiec - potrzebuję domu, by mnie chronił przed zimnem. Chcę mieć żonę i dzieci, dlatego potrzebuję domu. Czy możesz dać mi dom?
- Nie mam domu - powiedziało drzewo - moim domem jest las. Ale możesz ściąć moje gałęzie i zbudować dom wtedy będziesz szczęśliwy.
Chłopiec ściął gałęzie i poszedł budować swój dom. I drzewo było szczęśliwe. Ale chłopiec długo nie wracał, a gdy wreszcie wrócił, drzewo było tak szczęśliwe, że ze wzruszenia nie mogło wydobyć głosu
- Chodź chłopcze - wyszeptało - chodź i baw się.
- Jestem za stary i zbyt smutny by się bawić - odpowiedział chłopiec - Chcę mieć łódź, żeby stąd odpłynąć gdzieś daleko. Czy możesz dać mi łódź?
- Zetnij mój pień i z niego zrób sobie łódź - powiedziało drzewo - Wtedy będziesz mógł odpłynąć daleko i będziesz szczęśliwy.
Chłopiec ściął pień drzewa, zrobił z niego łódź i odpłynął daleko. I drzewo było szczęśliwe... Jednak niezupełnie. Upłynęło wiele czasu zanim chłopiec wrócił.
- Niestety chłopcze - powiedziało drzewo - Nie zostało mi już nic, do ofiarowania – nie mam już owoców
- Mam za słabe zęby żeby jeść owoce - odpowiedział chłopiec.
- Nie mam już gałęzi - powiedziało drzewo - Nie będziesz miał się, na czym huśtać.
- Jestem za stary żeby się huśtać na gałęziach - odpowiedział chłopiec.
- Nie mam już pnia - powiedziało drzewo - Nie będziesz miał się, po czym wspinać.
- Jestem zbyt zmęczony żeby wspinać się po pniu - odpowiedział chłopiec.
- Szkoda - westchnęło drzewo - Pragnę ci coś ofiarować, ale nie mam już nic. Niestety...Jestem tylko starym pniakiem.
- Nie trzeba mi wiele - powiedział chłopiec - Szukam tylko spokojnego miejsca by usiąść i odpocząć.
- Skoro tak - powiedziało drzewo prostując się na ile mogło - Stary pień doskonale nadaje się do tego, by na nim usiąść i odpocząć. Chodź chłopcze. Usiądź i odpocznij. I chłopiec tak zrobił. I drzewo było szczęśliwe.
Shel Silverstein
Zima
Obieg wody w przyrodzie
1. „Jedna srebrna kropla” – opowiadanie H. Bechlerowej
Płynął sobie strumyk, nad strumykiem schylała się wierzba, rosły kwiaty. A na jednym żółtym płatku jaskra leżała srebrna, błyszczące kropla. Na pewno została tu po wczorajszym deszczu, ale tego sama nie pamiętała. Patrzyła srebrnym okiem w niebo, widziała jaskółki i motyle, słyszała jak strumyk dzwoni po kamykach. Wydawało jej się to bardzo przyjemne.- jak dobrze musi być jaskółkom tam w górze! I motylom, co mogą fruwać z kwiatka na kwiatek. Chciałabym być motylem. Nie! Chciałabym dzwonić i pluskać jak strumyk!Powiedziała to tak głośno, że usłyszała ją wierzba. Wierzba była stara i pamiętała wszystkie wiosny, jakie ubierały ją w zielone liście, i wszystkie zimy, które targały jej włosy. I znała wszystkie melodie strumyka i piosenki letnich deszczy. Poruszyła liśćmi i zaszumiała:- będziesz tam gdzie fruwają jaskółki, i fruwać będziesz jak motyle, i zadzwonisz jak strumyk po kamykach. Będziesz blisko i daleko, zobaczysz to, o czym ci się nigdy nie śniło. - Zobaczę szepnęła kropelka i poczuła, jak mocno grzeje słonko, i jak ona sama zmienia w coś lekkiego i przejrzystego i wędruje w górę. Była teraz wysoko ; w puszystym obłoku widziała z bliska jaskółki fruwające pod niebem. - Prawdę mówiła wierzba szepnęła mała srebrna kropelka. Przestraszyła się, kiedy wiatr przywiał ciemne chmury. Chmury zabrały biały, puszysty obłok, zamruczały groźnie, zaświeciły błyskawicą. Lunął deszcz. Kropelka poczuła, że leci w dół, że spada, spada prosto do strumyka. Płynęła teraz z wesolutkim pluskiem, mijała w biegu mokre trawy i kwiaty, skakała po kamykach. Znowu przypomniała sobie starą wierzbę. - Prawdę mówiła- zadzwoniła mała kropelka, przeskakując różowy kamyk-, ale dokąd zawędruję razem ze strumykiem? - Do rzeki, do morza! - odpowiedział czyjś głos blisko na łące. To bociek, który znał i rzeki i morze, bo zwiedził świat.I strumyk wpadł do rzeki. Kropelka płynęła teraz szeroko rozlaną wodą, aż pewnego dnia zobaczyła mewy i statki. - Morze - szepnęła - To właśnie jest to, o czym mi się nigdy nie śniło, o czym mówiła stara wierzba. Kropelka kołysała się teraz na falach, biegła szybko, w srebrnej pianie, wyrzucała muszelki na piasek, wpadała do małych jezior, które dzieci kopały w piasku. W pogodny dzień patrzyła w niebo, w białe chmurki srebrne od słońca. Marzyła, żeby znowu wędrować. I nie wiadomo, kiedy, w gorący dzień - płynęła znowu w lekkim obłoczku. Wiatr pędził go, jak żagiel na morzu, i obłok płynął nad lasami, nad polami i miastem. Mała srebrna kropelka zmęczyła się wreszcie tą wędrówką.- Albo płynę po niebie, albo z deszczem wędruję na ziemię i znowu słońce zmienia mnie w chmurkę. Chciała o tym opowiedzieć jaskółkom, ale jaskółek już nie było. I wiatr dmuchał zimnym oddechem, a z drzew spadały liście. Kropelka płynęła teraz w zimnej, czarnej chmurze tak niepodobnej do białego puszystego obłoczka. Zobaczyła w dole błyszczącą wstążkę wody.- Strumyk pod wierzbą! - ucieszyła się - ach gdybym znowu mogła spaść z deszczem i pluskać i skakać po kamykach! I nagle poczuła, że leci, ale dziwnie cicho - bez deszczowego szumu i plusku. Była biała i lekka. Ucieszyła się.- Fruwam! Więc chyba jestem motylem! I nie tylko ja. Ach, jak nas dożo! Prawdę powiedziała stara wierzba. A stara wierzba potrząsnęła gałązkami, na których nie było już liści. Zaszeleściła:- Jesteś teraz śnieżynką, ale...- Ale co? - zapytała śnieżynka. Jesteś i tak kropelką wody- powiedziała wierzba. Śnieżynka nie mogła tego zrozumieć.- przecież nie pluskam już, tylko fruwam i tańczę tak cicho, że mnie nie słyszysz. Ale gałązki wierzby otaczał już biały puch, chciało jej się spać, więc szepnęła tylko:- Zobaczysz sama. Niech tylko zaświeci słońce.
2. Obieg wody w przyrodzie – film edukacyjny
3. Piosenka o zdrowej wodzie
Wodę w kranie mamy na zawołanie
Możesz się napić moje ty kochanie
Bo zdrowa woda siły, a jakże ci doda
Życie ocali, kiedy słońce pali.
Zimna woda, siły doda
Jest do picia i do mycia
Do żeglowania, do pływania
Podlewania i pluskania.
Pasta do zębów i mydło to trochę za mało
Wody potrzeba by umyć swoje ciało
I nic nie urośnie na polach, przecież to wiemy
Bez wody wszystko umrze tutaj na ziemi.
Niech reklamują sobie słodkie napoje
A my, mądre dzieci i tak wiemy swoje
Przybyła nareszcie i do nas ta dobra moda:
Najlepsza na świecie do picia jest właśnie woda.
4. "Chora rzeka" – wiersz Joanna Papuzińska
Śniła się kotkowi rzeka,
wielka rzeka, pełna mleka…
Tutaj płynie biała rzeka.
Ale to jest chora rzeka.
Jak tu pusto!
Drzewo uschło…
Cicho tak –
ani ptak,
ani ważka, ani komar. ani bąk,
ani gad, ani płaz, ani ślimak,
ani żadna wodna roślina,
ani leszcz, ani płoć, ani pstrąg,
nikt już nie żyje tutaj,
bo rzeka jest zatruta.
Sterczy napis: „Zakaz kąpieli”.
Mętny opar nad wodą się bieli.
Chora rzeka nie narzeka,
tylko czeka, czeka, czeka…
5. "Woda" – Joanna Papuzińska
Płynie w rzece woda bystra ,
płynie sobie, płynie czysta .
Skąd wypływa ? Dokąd zmierza ?
Jak długo już czas na Ziemi odmierza ?
Wypłynęła ze źródełka ,
płynie , hen do morza .
Po drodze omija miasteczka ,
wioski , osady i Pomorza .
Użyźnia glebę , daje pokarm roślinom ,
poi zwierzęta , gasi ludzkie pragnienie ,
w gorące dni daje ochłodę ,
a my zanieczyszczamy ten skarb – wodę .
Okazując niewdzięczność za ten dar,
sami ryzykujemy skrycie ,
jeśli zaprzepaścimy ten skarb,
możemy stracić życie.
6. Eksperyment z wodą - filtr do wody
Lato Piosenka “Woda”
sł. Agnieszka Filipkowska, muz. Witold Jarosiński
Ref.: Można żyć bez czekolady, jajek albo chleba.
Lecz bez wody nie da rady! Bez niej żyć się nie da! (x2)
Rzeki, morza, oceany opływają Ziemię.
Słodkie stawy czy jeziora, pełne ryb strumienie.
Woda także w chmurach mieszka i w obłokach drzemie,
skąd w ulewach oraz deszczach lubi spaść na ziemię.
Ref.: Można żyć...
Co dzień, gdy z przedszkola wracasz, biegniesz umyć ręce.
Woda w kranie cię zaprasza szmerem swym w łazience.
Pyszna zupa już na stole też by nie powstała,
gdyby wody na rosołek mama nie zagrzała.
Ref.: Można żyć...
Wiem, masz wody pod dostatkiem. Lecz gdy myjesz zęby,
zakręć kran, byś jej przypadkiem nie lał bez potrzeby.
Wiedz, że są na świecie kraje, gdzie jest jej za mało.
Zadbaj, by to, co dostajesz, się nie marnowało.
Ekowolinka
Opracowały nauczycielki:
Pani Wioletta Ożóg i Pani Agnieszka Kielec
JESIEŃ
„Smog”
Wioletta Ożóg
Znowu za oknem szaro,
Plac zabaw w przedszkolu pusty,
Nie wyjdą się bawić dzieci,
Bo powietrze zatruł smog tłusty.
Wszyscy mamy go dość. Lubimy się bawić i chodzić na spacery. Płuca chcemy napełniać tlenem, a nie spalinami i dymami.
Dzieci z grupy Motylków postanowiły,
Że ze smogiem będą walczyły,
Wiedzą, jak o środowisko dbać,
I ekologami na zawsze się stać.
Pilnie słuchały różnych opowieści,
Poznały wiele wierszy i piosenek o ekologicznej treści,
Uczestniczyły w eksperymentach, także o smogu,
Więc dokładnie wiedzą skąd się wziąłeś naszego zdrowia i środowiska wrogu.
Posadzimy kwiaty w naszym ogrodzie,
Będziemy je podlewać i doglądać, co dzień,
Zadbamy o drzewka młode,
Żeby ich liście dały nam dużo tlenu, a w letnie upały ochłodę.
Zawiesimy na nich budki lęgowe,
W zimę karmniki, do których wsypiemy nasionka zdrowe,
Zlecą się do nas okoliczne ptaki,
Bo wiedzą, że pamiętają o nich przedszkolaki.
Do przedszkola przyjedziemy na hulajnogach i rowerach,
Bo to pojazdy, dzięki którym będzie zdrowa atmosfera,
Nie będziemy spalać śmieci, lecz je segregować,
I każdy śmieć do odpowiednich pojemników chować.
Prosimy, aby do pieców dobry opał wkładać,
I na kominach filtry zakładać,
Zatrzymają one wszystko,
Co może zniszczyć nasze środowisko.
Wszystkich zachęcamy do takiej postawy,
Bądź odpowiedzialny za swoje czyny i zabawy,
Dbaj o środowisko zawsze i wszędzie,
Smogowi dziękujemy, witaj czyste powietrze.
Smog w słoiku
Zima
Obieg wody w przyrodzie - zagadki
Potrzebna jest picia i mycia,
Do pluskania i podlewania. (woda)
Musisz ją oszczędzać,
Kran mocno zakręcać,
Bo gdy jej brak.
Dla życia na ziemi to zły znak. (woda)
Zimą ukrywa się w śniegu i w lodzie,
Bez niej nie ma życia na lądzie,
W upalne dni gasi pragnienie,
I ochłodzi twoje ciało przyjemnie. (woda)
Nad czajnikiem się zbiera,
pokrywkę garnka unosi skocznie,
kiedyś była wodą,
a teraz jest obłoczkiem. (para wodna)
Gdy mama parzy herbatę,
zaobserwuj co się dzieje potem,
wlewa do szklanki wodę gorącą,
która się zmienia w obłoczek płynący. (para wodna)
Jaka to pierzynka biała,
która z wody powstała?
Płynie po niebie, znasz ją i wiesz,
że gdy jest ciemna,
będzie z niej padał deszcz. (chmura)
Biegną, ale nóg nie mają posiadają,
płyną, jak żaglówki
Lecą, a skrzydeł im nie trzeba,
zaraz zasłonią pół nieba. (chmury)
O szyby dzwoni,
uderza w parapet,
Krople po szybach spływają,
I dzieci na spacer w kaloszach zapraszają. (deszcz)
Kiedy pada duży ,
wtedy jest ulewa,
kiedy siąpi drobny,
zwiesz go kapuśniaczkiem,(deszcz)
WIOSNA
Dlaczego lubię drzewa - Agnieszka Kielec
Lubię drzewa za to, że rosną
za zieleń liści wiosną.
Za śpiew ptaków wśród gałęzi
i przyjemny chłód gdy słońce świeci.
Lubię drzewa za to, że jesienią
kolorami liści się mienią.
Za żołędzie i kasztany,
które w koszyki zbieramy.
Lubię drzewa za szum wiatru w konarach
i małe pisklęta w gniazdach.
I za czerwone owoce jarzębiny
z których, piękne korale robimy.
Lubię drzewa wszystkie
i znam zasady ekologiczne.
Wiem jak należy o drzewa dbać
bo drzewa dużo mogą nam dać.
Rebusy - w słowach ukryły się drzewa
tu , n
z=d
brz
k
ba=k
t=k
l=c
mo
a